Moja przygoda z końmi
Były już psy i szczury, więc czas na konie. Jestem teraz bardzo podekscytowana, ponieważ wczoraj po raz pierwszy galopowałam. Ale po kolei. Moja przygoda z jeździectwem zaczęła się, gdy miałam jakieś 6-7 lat. Byłam na tyle mała, że nie do końca pamiętam jak to wtedy było. Wiem, ze chciałam jeździć, więc rodzice mnie zapisali na jazdę w stadninie w Cielu, małej miejscowości kilkanaście kilometrów od naszego domu. Jeździłam tam na kucyku Buni, razem z moją przyjaciółką i starszym bratem, którzy jeździli na zmianę na kucu Nakarze. Ja tego nie pamiętam, ale ponoć kompletnie się do tego nie nadawałam, koń robił co chciał. Brat, który nigdy nie nalegał na jazdy, radził sobie dużo lepiej. Z tej stadniny mam ciekawe wspomnienie: gdy tata zapisywał mnie na jazdę, poszłam z nim. Właścicielka stała akurat z wyrośniętym źrebakiem, który po jakimś czasie... nadepnął mi na nogę. Miałam potem stłuczone palce. Moje pierwsze zdjęcie na Buni, gdy zaczęłam jeździć To jest mój brat gdy zacz...