Historia moich szczurów


Przez wiele lat miałam rybki w dużym, 100 litrowym akwarium. Niestety po tym, jak zepsuło się oświetlenie i zostało akurat tyle światła na rozwój glonów, więc akwarium z zielonego zrobiło się brązowe, zdecydowałam się je posprzątać. Ostatnią rybkę oddaliśmy.

Akwarium z rybkami w latach świetności

Akwarium stało puste, więc zaczęłam myśleć o kolejnym zwierzątku. Zawsze lubiłam gryzonie. Kiedyś mieliśmy myszoskoczki, które miło wspominam, więc pojechałam do sklepu zoologicznego kupić jednego. Niestety okazało się, że bardzo trudno jest dostać myszoskoczka. W kwietniu 2016 roku odwiedziłam kilka sklepów, w niektórych już od dłuższego czasu tych gryzoni nie mieli, w innych były wyprzedane. Moją uwagę zwróciły szczury, które były wszędzie. W jednym miejscu trafiła się sympatyczna pracownica, która mi o nich opowiedziała i poradziła, żebym jeszcze doczytała niektóre informacje w internecie. Zdecydowałam się na kupno, a ponieważ szczury są stadne i brat też chciał takiego, kupiliśmy 2, wraz z całym wyposażeniem do akwarium.

Jeden z naszych myszoskoczków sprzed lat

Mój szczur był biały w szare łaty, a brata biały w czarne. Obydwa były bardzo młode, może z tego samego miotu. Te gryzonie się bardzo łatwo rozmnażają, więc w 1 klatce muszą być tej samej płci. Zdecydowaliśmy się na samice, bo samce bardziej śmierdzą. Ja swojego oswajałam codziennie, ponieważ szczurki się bardzo bały na początku, załatwiały się pod siebie, uciekały przed człowiekiem. Brat trochę to zaniedbywał, nie chciało mu się wkładać w to tyle pracy. Skończyło się na tym, że mój szczur ciągle biegał, zwiedzał kolejne pomieszczenia, przychodził na zawołanie, a szczur brata siedział w kącie, choć raczej już się nie bał. Tak sobie żyliśmy, szczury po jakimś czasie nie były już tak często wyciągane, ale ja starałam się to robić w miarę regularnie.

Pierwsze zdjęcie naszych szczurów

Niestety po jakimś czasie zauważyłam u mojego szczura guzka. Urósł mu bardzo szybko, po kilku tygodniach guz był większy od dużego orzecha włoskiego. Przy tak małym ciałku to był ogromny. Nie mogłam na to patrzeć. Może skończyło by się tak, że guz urósłby na tyle, że gryzoń nie mógłby się poruszać i by umarł. Mama zabrała go więc do weterynarza. Do Bydgoszczy akurat przyjechał specjalista z Gdańska. W Polsce jest bardzo mało lekarzy z taką specjalnością, mieliśmy szczęście. Ale pojawił się inny problem. Operacja, choć ryzykowna jest możliwa. Za 150 zł. Nowego szczura można kupić za kilkanaście, zresztą one żyją tylko 2 lata. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się na zabieg. Wszystko się udało, szczur wyzdrowiał, chociaż musieliśmy go codziennie wozić na zastrzyki z antybiotykiem. Blizna jest ogromna, ale gryzoń szczęśliwie żyje.

Rośnięcie guza, przed operacją był jeszcze większy niż na ostatnim zdjęciu...

Blizna była ogromna

Wtedy pojawił się 3 szczurek. Tata, który jest policjantem, usłyszał od kolegi z pracy o interwencji, w której zatrzymano chorą psychicznie osobę, ze szczurem. Ten człowiek został zamknięty, ale ze zwierzęciem coś było trzeba zrobić. 1 dobę szczur spędził w gabinecie weterynaryjnym, ale przepisy nie pozwalały trzymać go tam dłużej. Tata więc przywiózł go do nas jako dom tymczasowy. Szczur był wtedy jeszcze mały. Nie wiadomo skąd ta osoba go wzięła, ponieważ gryzoń jest albinosem, a takich się praktycznie nie spotyka w sklepach zoologicznych.

W dnu przybycia albinos był malutki

Porównanie wielkości po kilku tygodniach :)

Szczury od razu się zaakceptowały, już po kilku dniach spały w jednym domku.  Problem leżał w czymś innym. To zwierzę miało wielką traumę po przebytych wydarzeniach. Bał się ludzi, piszczał, wyrywał się przy próbach złapania go. Nigdy nie ugryzł, ani się nie załatwiał na człowieka, ale się panicznie bał. Mimo wielu wysiłków nie udało się go oswoić. Przez to albinos mniej był wyciągany z klatki, tylko rósł i tył. Gdy jego pierwszy właściciel wyszedł na wolność nie upomniał się o niego, więc szczurek został z nami.

Starsze szczury bez problemu zaakceptowały małego

Wtedy też szczury dostały jeszcze 1 klatkę. Tata połączył je rurą, więc stale mają dostęp do obydwóch. Na początku zwierzątka się bały wejść do rury, więc specjalnie kilka dni ich nie wypuszczałam, żeby musiały gdzieś  pójść i faktycznie się udało.

Szczury były zadowolone

Do 2 klatki dostały siano, bo całe trociny wyrzucały na zewnątrz

Gorzej było niestety ze szczurem brata. Od początku trochę kichał. Przez rok, który był u nas coraz bardziej mu się to nasilało. Po dłuższym czasie prawie nie mógł stać, bo tak nim wstrząsało. Nie wzięliśmy tego jednak na poważnie. Mamy jechać gdzieś daleko do weterynarza bo szczur kicha? Gdy albinos był już dorosły, przy sprzątaniu zobaczyłam jakieś dziwne ciemnobrązowe plamki na wnętrzach domków. Czyżby krew? Ale tak rozpylona... Nie słyszałam zresztą, żeby się gryzły, to skąd? Po jakimś czasie rano zobaczyłam, że całe akwarium jest od środka opryskane. Wtedy już nie miałam wątpliwości co to. Ale z kolei jeśli szczur, (który również miał nozdrza od krwi, więc nie było wątpliwości skąd pochodzi krew), ma aż takie objawy to musi mieć chory cały układ oddechowy. Dla takiego małego stworzenie nie ma wtedy ratunku, żadna z ludzkich metod nie pomoże... Następnego dnia szczur zmarł.

Wszędzie była krew...

To był początek nowych problemów. Albinos, który był już większy od tamtych szczurów, rozzuchwalił się. Wyrywał mojemu szczurowi jedzenie, bił go i wypychał. Sam ciągle bardzo tył, a mój szczurek chudł i był cały w dużych ranach. W dodatku wielka blizna po operacji dopełniała obrazu nędzy i rozpaczy. Nie wiedziałam co robić, jak je rozdzielić...

Razem spały, a mimo to albinos się znęcał

W rozpaczliwej próbie zmienienia czegoś kupiłam nowego szczura. Malutkiego, ze sklepu zoologicznego. Poza akwarium duże szczury prawie go zignorowały, a mały był przerażony. Niestety po włożeniu go do akwarium zaczęła się jatka. Albinos gonił go po całym akwarium, bił za byle co, znęcał się. Mój szczur bał się wtrącić, a nowy szczurek uciekał piszcząc przeraźliwie. Trzeba było coś z tym zrobić, bałam się, że albinos go po prostu zagryzie. Wszelkie zapory i próby oddzielenia szczurów spełzały na niczym.

Wszystko dobrze się zapowiadało

Porównanie wielkości :)

Szczęśliwie dla mnie, kilka tygodni wcześniej zmarł myszoskoczek mojej przyjaciółki. Pojawiło się rozwiązanie. Akwarium od tamtego gryzonia i tak było kiedyś nasze, po tym jak zmarły nasze myszoskoczki, daliśmy jej je. Najszybciej jak się dało przywiozła nam to akwarium, ja dokupiłam część potrzebnego wyposażenia po szkole i albinos został permanentnie odizolowany. 

Odizolowane na szybko, żeby się nie zagryzły...

Mój szczur się bez problemu dogadał z nowym, tylko czasami, jak dłużej nie są wypuszczane to się pokłócą. Powoli oswajam małego szczurka, wszystko idzie w dobrym kierunku. On też lubi zwiedzać. Szybko też rośnie :)


Próbowałam znowu połączyć je z albinosem, który powoli dziczeje sam w klatce. Poza akwariami bardzo dobrze się zachowują, ale po chwili zamknięcia w 1 klatce albinos znowu zaczyna je bić. Chyba czeka go dożywocie w tej klatce. Niestety nikt nie przyjmie agresywnego, nieoswojonego szczura.

Szczur staje się coraz bardziej agresywny w odosobnieniu

Niedługo najprawdopodobniej czeka mnie kolejna mała tragedia. Mój szczur się starzeje. Od jakiegoś czasu bardzo kaprawią mu się oczy. Poza tym jego odmiana sierści nazywa nie husky. Wyczytałam to ostatnio w internecie. Szczur rodzi się biały w szare plamy, czyli tak jak już pisałam, ale im jest starszy, tym jego sierść staje się bardziej biała. Na początku tego nie zauważyłam, ponieważ staje się to stopniowo, ale teraz trudno uznać, że to to samo zwierzę. Zostało mu tylko kilka prawie niewidocznych siwych włosków...


Na razie to tyle. W tym podsumowaniu widzę, że są to prawie same smutne fakty, ale szczury mają w sobie tak niesamowitą pozytywną energię, że na długo z nich nie zrezygnuję.

Jak to wygląda teraz + kot

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ptaszniki w naszym domu

Nasze myszoskoczki

Szczeniaki na wsi