Moje poprzednie psy


Mam teraz czas pisać, więc zacznę od wymienienia i opisu psów, jakie u nas żyły.

Gdy się urodziłam, w 2002 roku, rodzice kupili z okolicznej hodowli owczarka niemieckiego długowłosego - Felę. Z nią dorastałam i chodziłam na pierwsze spacery. Musieliśmy ją uśpić w wakacje 2013 roku, ponieważ miała nieoperacyjnego guza. Była bardzo wierna, ale nie lubiła być przytulana. Dotychczas jako jedyny nasz pies lubiła się bawić patykami.

Fela

Jakoś w 2011 roku nasi przyszli sąsiedzi zaczęli budować dom. Ze starszym bratem bardzo lubiłam chodzić po budowie, kiedy akurat nic tam nie robiono. Pewnego dnia spotkaliśmy tam kundelka, był wystraszony i bał się ludzi. Z pomocą babci go oswoiliśmy, zanosiliśmy jedzenie i pies w końcu przyszedł za nami do domu. Nazwaliśmy go Wiórek. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że to suczka, ale imię zostało. Ona z kolei kochała być głaskana i przytulana. Niestety po jakimś czasie zaczęła się walczyć z Felą o przywództwo w stadzie. Szanse były równe, młody ale dość mały kundelek kontra duży, stary owczarek. Obie wychodziły z tych walk całe poranione. Tak samo było już po śmierci Feli, z Bubą. Gdy po jakimś czasie Wiórek zaczął uciekać i gryźć psy sąsiadów byliśmy zmuszeni go oddać. Było to w 2014 roku.

Prawie nie mam zdjęć Wiórka, to jest jedno z niewielu

Po uśpieniu Feli zaczęłam namawiać rodziców na kolejnego psa. Wiórek był wtedy u nas sam, a my mogliśmy uratować psa ze schroniska. W końcu rodzice się zgodzili. Pod koniec października 2013 roku, kilka miesięcy po śmierci Feli, pojechaliśmy do bydgoskiego schroniska i wróciliśmy z... Bubą, bernardynem krótkowłosym. Bardzo nie podobał mi się ten pies! Niestety reszta rodziny się w nim zakochała, więc zostałam przegłosowana. Od tego czasu spacery stały się dla mnie męczarnią. Ten pies wolno chodził, wolno myślał, nie potrafiłam się z nim "dogadać". Buba nienawidziła mieć robionych zdjęć i jak tylko widziała aparat to przybierała bardzo głupią minę, dlatego jej zdjęcia nie są zbyt piękne. Bubę adoptowaliśmy w wieku około 5-6 lat, więc dość starą jak na bernardyna. Żyła z nami do 2016 roku, 2 września przegrała ostatecznie z chorobą nerek, której u psów jeszcze nie można leczyć.

Schroniskowe zdjęcie Buby, gdy ją adoptowaliśmy miała tasiemca

Buba nie była zbytnio fotogeniczna

Mama tak zakochała się w bernardynach, że już 13 lutego 2014 roku adoptowaliśmy kolejnego, tym razem ze schroniska w Obornikach, koło Poznania. Benek był młodym, około 2 letnim, schorowanym bernardynem długowłosym. Historia jego choroby jest dość skomplikowana, ponieważ przez bardzo długi czas weterynarze nie potrafili podać diagnozy. Często miał zmieniane leki, obecnie dostaje 12 tabletek dziennie i jego stan się nie pogarsza. Benek ma zrośnięte 5 kręgów kręgosłupa, dlatego ma problemy z poruszaniem się. Za nim też nie przepadam, ale ponieważ mam teraz swoje psy nauczyłam się go akceptować. Jest to pies mamy, nikt tego nigdy nie ustalił, ale to mama najbardziej go kocha i się nim zajmuje.

Schroniskowe zdjęcie Benka

Benek kocha wodę

Kolejnym psem jest mój Ozi. Gdy przyjechaliśmy po Bubę, w schronisku był jeden husky. Bardzo mi się spodobał, z wyglądu i zachowania. Spytałam o niego rodziców i usłyszałam stereotypową odpowiedź, że one muszą biegać 20 kilometrów dziennie. Miałam wtedy 11 lat, więc nie drążyłam tematu. W domu jednak zaczęłam o nich czytać. Coraz bardziej mi się podobały. Wtedy mieliśmy już 3 psy więc kolejny nie wchodził w rachubę. Kiedy jednak oddaliśmy Wiórka zaczęłam prosić rodziców o huskiego. Przez kilka lat na każde pytanie co chce na prezent odpowiadałam "huskiego!". Rodzice nie wierzyli, że dam radę opiekować się tak wymagającym psem, lecz ja się naprawdę uparłam. We wtorek 10 listopada mama po zawiezieniu nas do szkoły podjechała na stacje benzynową zatankować auto. Biegał po niej młody, około 2 letni husky, żebrząc o jedzenie, ale bardzo wybrzydzając. Mama usłyszała od obsługi stacji, że pies już tu jest ponad dobę i nie wiedzą jak się tu znalazł, więc zabrała go ze sobą. Porozmieszczaliśmy dużo ogłoszeń, lecz nikt się po niego nie zgłosił, a chipa też nie miał. Po 2 tygodniach uznaliśmy że jest nasz. Spełniło się moje marzenie, ale nie obawy rodziców- dałam rade się nim zająć, choć spacery zajmują mi większość wolnego czasu.

Ozi z nami dużo jeździ na wakacje, nad morzem był już wiele razy i chodził po wszystkich większych polskich górach

Niestety okazało się, że w Ozim mi jednak czegoś brakuje. Po pół roku spacery zaczęły mnie coraz bardziej nudzić, ponieważ husky był bardzo niezależny, nie obchodziła go współpraca z człowiekiem. Chciałam psa, którego można spuścić ze smyczy na spacerze czy nauczyć jakieś sztuczki. Który pokaże, że mnie kocha. Zaczęłam myśleć o kolejnym psie. Buba już wtedy nie żyła, a rodzice nie mogli zaprzeczyć, że dobrze się zajmuje swoim psem. Po jakimś czasie pojawiła się propozycja psa do wzięcia. Znajoma partnera koleżanki mojej mamy z pracy zaopiekowała się młodym kundelkiem, który przypałętał się na jej podwórko, ale nie mogła go zatrzymać na stałe. Po małych poszukiwaniach odnalazł się poprzedni właściciel, który ją porzucił, a gdy ona do niego przyjechała zrzekł się do niej praw. Ale przynajmniej znamy historię Vivy. Gdy była szczeniakiem, dobrze opiekował się nią pewien człowiek, który jednak niestety szybko zmarł. Pies trafił do schroniska, skąd adoptowali ją ludzie, którzy chcieli stróża podwórka. Okazało się jednak, że Viva mało szczeka, za co ją bardzo bito. Przez to do teraz jest wrażliwym i strachliwym psem. Gdy bicie nic nie dało pozbyli się jej. Postanowiliśmy ją przygarnąć. 4 grudnia 2016 roku pojechaliśmy po nią do małej miejscowości pod Gdańskiem. Niestety Viva jest psem reaktywnym, ma problem z opanowaniem emocji, jest u nas ponad rok a zrobiła w tym tylko niewielkie postępy.

Vivy też mam mało zdjęć, przez to, że jest reaktywna, trudną ją uchwycić w obiektywie


 Łatwo się w tym wszystkim pogubić, dlatego wypiszę po kolei jak to było:
-2002r. kupno Feli
-2011r. przygarnięcie Wiórka
-wakacje 2013r. uśpienie Feli
-koniec października 2013r, adopcja Buby
-13 luty 2014r. adopcja Benka
-koniec 2014r. wydanie Wiórka
-10 listopad 2015r. przygarnięcie Oziego
-2 wrzesień 2016r. uśpienie Buby
-4 grudzień 2016r. przygarnięcie Vivy

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ptaszniki w naszym domu

Nasze myszoskoczki

Szczeniaki na wsi