Nasze myszoskoczki


Dzisiaj nareszcie zabrałam się za napisanie o naszych myszoskoczkach. A było ich dużo.

Jak pisałam tutaj, to najpierw brat chciał myszoskoczka. Potem ja też chciałam, dlatego dokupili drugiego. Niestety, u myszoskoczków bardzo trudno rozpoznać płeć. Po jakimś czasie, w brutalny sposób, okazało się, że trafiliśmy na parkę. Można się domyślić, co z tego wynikło...

Pierwszy myszoskoczek, należał do brata

Mój myszoskoczek

Otóż, gdy wróciliśmy z wakacji, co znaleźliśmy w akwarium? Ano młode. Najpierw nie wiedzieliśmy co to, jakieś różowe mięso w rurze. Szybko się dowiedzieliśmy. Nie pamiętam, ile ich było w pierwszym miocie, kilka. Gdy dorosły, 2 wydaliśmy do znajomych, ale nikt więcej nie chciał wziąć, dlatego tata zawiózł je do sklepu zoologicznego.

Moja samiczka z młodymi

Rodzice z dziećmi

W bodajże 8 miotach było łącznie 30 żywych potomków, ponieważ 1 urodził się martwy. Teraz widzę, jakie to było nieodpowiedzialne, ale wtedy o tym nie myśleliśmy.

Świeżo narodzone młode nie były piękne..

Po jakiś 2 latach mój myszoskoczek (samica) zmarł. Podejrzewamy, że z wycieńczenia. Ze 2 lata później zmarł samiec. Akwarium wydaliśmy mojej przyjaciółce, ale te gryzonie mi się bardzo podobały, dlatego, gdy zwolnił się pojemnik po rybkach, chciałam kolejne myszoskoczki. W poście, który jest pod linkiem podanym na samej górze tego wpisu, napisałam, czym to się skończyło.

Samotny myszoskoczek

To w sumie na tyle. Mało pisania, ale przeżyć dużo. Może jeszcze kiedyś rozwinę ten temat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ptaszniki w naszym domu

Recenzja lina amortyzowana Hifica