Dwa lata z huskim
Dzisiaj podsumuję, co się zmieniło przez dwa lata, odkąd Ozi się u nas pojawił, co udało mi się z nim wypracować, jak było.
1.Agresja
O tym już chyba pisałam, Ozi ma duże problemy z agresją. Posiada instynkt łowiecki, ale to inny temat, chodzi mi o agresję do innych zwierząt na spacerach (psów, koni) Wątpię, żeby wynikała ona ze strachliwości, Haś jest raczej odważny, chociaż do nowych rzeczy podchodzi z dużą rezerwą. Kiedyś się uśmiałam jak zobaczył podbierak na ryby, z którego jeszcze ciekła woda (ale był pusty) i uciekł, chwilę potem wrócił, wręcz podczołgiwał się do podbieraka, ale zanim dotarł znowu uciekł. Powtórzyło się to kilka razy, ale Ozi nie dal rady podejść, choć go zachęcałam smaczkami i uspokajałam, strach był silniejszy. Prawie na pewno też nie jest to bronienie nas, ponieważ Ozi ludzi całkowicie "olewa", szczególnie jeśli nie mają mu nic do zaoferowania (czegoś do jedzenia).
Na pewno nie toleruje niekastrowanych samców. Na początku myśleliśmy, że to dotyczy wszystkich psów, ale jak ich poznawał z biegiem czasu więcej, to wszystko się wyjaśniło. Na spacerze nad morzem spodobała mu się stara labradorka, chodził wszędzie za nią, a ona go ignorowała. W końcu go odciągnęłam (był na smyczy). Byłam jednak z niego dumna, pierwszy raz nie zaatakował. Potem była Reszka, o której pisałam tutaj. Spotykamy się w miarę regularnie w weekendy. Z Vivą Ozi na szczęście też się zaprzyjaźnił. Na początku strasznie się do niej szarpał, a ja się denerwowałam. W końcu mama stwierdziła, że mam go odpiąć ze smyczy i faktycznie podziałało, jak był luzem to nie atakował, tylko podbiegł i przyjaźnie obwąchał. Pojawiło sie jeszcze kilka innych suczek i kastrowanych samców, ale z jajecznymi na razie wszystkimi się pogryzł. Znam teorię, co zrobić, żeby psy się na siebie nie rzuciły, nie napinać smyczy, nie denerwować się, być przyjaznym lub ignorować witające się psy, ale to nic nie zmienia.
![]() |
Reszka |
Podobnie raaguje na konie, w okolicy jest kilka stajni i na co drugim spacerze w dzień spotykamy jeźdźców na koniach. Gdy Ozi jest na smyczy, to się szarpie, chociaż ostatnio jest coraz lepiej i przez większość czasu jest tylko podniecony i ciekawy, gdy mijają nas konie, dopiero jak odjeżdżają to zaczyna się szarpać, ale raczej dlatego, że jest ciekawy, Za to jak jest spuszczony, to nie biegnie w stronę stajni, która jest na środku naszego terenu spacerowego, nie jest zainteresowany. Tu też odkryłam w czym rzecz. Oswajałam jego i Vivę z końmi, ponieważ tak dalej być nie mogło. Bałam się, że koń kopnie mi śmiertelnie psa, albo któryś z moich zwierząt pogryzie kopytnego. Gdy tylko była okazja, podchodziłam z psami jak najbliżej koni, które znajdowały się za ogrodzeniami. Viva była przyjazna, kilka razy je obwąchała, ale Ozi się... bał. Tego się nie spodziewałam, ale nie chciał podchodzić, a przy każdym ruchu konia odskakiwał przerażony. No cóż, powoli postaram się to zmienić, ale to praca na kilka lat.
2.Ucieczki
Jak to husky, Ozi jest niezależny i baliśmy że ucieknie, kiedy będzie miał możliwość. Jak wjeżdżaliśmy autem na posesję, to zawsze go ktoś trzymał, ale z czasem powoli przestaliśmy. Nie uciekał, chyba że razem z Benkiem, jak wyczuły coś za bramą, ale to tylko kilka razy i wracał zwykle wcześniej od bernardyna. Ozi nie przeskakuje płotu, nie lubi skakać. Dziury kopie tylko latem, żeby się dokopać do zimniejszej ziemi i się ochłodzić, albo zakopać kość.Wyje jedynie jak ktoś pójdzie na spacer z Benkiem a jego zostawi. Jednak odkąd Haś do nas przyjechał, był ciągle na smyczy albo zamkniętym terenie, ale ponad rok temu przyjechałam z mamą z zajęć po 20 i stwierdziłyśmy, że trzeba spróbować pójść z nim bez smyczy, szczególnie, że nam się nie chciało iść z nim na długi spacer. Było ciemno, koni brak, spacer był wspaniały. Ozi trzymał się w zasięgu latarek (ale takich mocnych) przez praktycznie cały czas, ale się wybiegał i był szczęśliwy. Od tego czasu często z nim chodzimy na takie spacery. Coraz częściej niestety ucieka na tych spacerach, na krótko zazwyczaj, ale upolował już kilka kur. Przez jakiś czas nie będziemy go puszczać, zobaczymy czy to coś da.
3.Instynkt łowiecki
No właśnie, znowu huskowy problem. Ozi upolował nasze 4 ostatnie kury i koguta (i tak już się ich pozbywaliśmy, na szczęście), ale mu się spodobało, zaczął kraść kury sąsiada, z którym i tak nie mamy przyjaznych stosunków. Szarpie się na smyczy za zwierzętami na łąkach, albo, jeśli jest luzem, ucieka od nas w pogoni za nimi. Na szczęście nigdy niczego oprócz tych nieszczęsnych kur nie upolował. Nie sądzę, żebyśmy kiedyś z tym instynktem wygrali...
4.Ciągnięcie
Kolejna przywara huskiego. Ja rozumiem, że to pies do ciągnięcia, że powinnam się tego spodziewać, ale to jest okropne. Pracuję z nim nad tym, stosuję metodę ''na drzewko", czyli zatrzymuję się, gdy pies ciągnie i ruszam gdy przestanie. Niestety do wszystkiego jest potrzebna konsekwencja, a gdy idę z kimś trudno oczekiwać, że ta osoba będzie się zatrzymywać co metr. Dlatego też Ozi ma lepsze i gorsze okresy, czasami potrafi przejść 3/4 spaceru bez ciągnięcia, ale zdecydowanie częściej wracam z obolałymi biodrami i kolanami (od pasa biodrowego, w którym chodzę z Ozim). Najgorzej było w Bieszczadach. W górę nie chciało się Hasiowi wchodzić, a w dół mnie ściągał. Wiele razy się bałam, że się przewrócę i coś sobie zrobię.
W Bieszczadach tata mnie zmieniał jak już nie dawałam rady się opierać. |
Na szczęście znalazłam na to sposób, przedstawiony na zdjęciu poniżej. Smycz jest zaczepiona przed klatką piersiową psa, dlatego gdy on ciągnie, obraca się głową w moim kierunku.
![]() |
Tak zaczepiam Hasia jak już nie daję rady, działa jak szelki easy walk, ale mniej skutecznie. Odkryłam to niedawno. |
5.Niszczenie
Owszem, Ozi prawie nie kopie i raczej jest grzeczny, ale jak dłużej nie ma spaceru (zauważyłam, że jak się z nim nie idzie cały dzień, to zależnie od warunków atmosferycznych, ale prawie zawsze nic nie jest zniszczone, ale po dwóch dniach bez spaceru, kiedy byłam chora, wytargał 2 worki ze śmieciami i rozwlókł po całym podwórku, rozdrabniając co się dało) to właśnie rozwleka śmieci, staje się drażliwy, niszczy co się da (uwielbia rozrywać gąbki), zaczepia Benka, drapie w drzwi. Nie było by tego problemu, gdyby miał naprawdę regularne spacery, ale niestety mój plan dnia zależy od planu lekcji, poza tym ja często choruję.
6.Samolubność
Teraz, gdy mamy Vivę, widać to bardzo wyraźnie, nie mogę dać niczego innym psom, pogłaskać je bo Ozi jest albo agresywny, albo się wpycha, podbiera tamtym smakołyki. Nie jest to bardzo poważny problem, ale gdy inny pies się zirytuje, to Ozi zacznie się bronić i będzie bójka.
7.Ignorowanie ludzi
Większość stwierdzi, że to dobrze, pies nie podbiega do obcych, nie reaguje na "cmokaczy", nie ma problemu. W teorii tak, ale w praktyce... Problem jest taki, że Ozi ignoruje WSZYSTKICH ludzi, więc mnie też. Nie wymagam od psa bezwzględnego posłuszeństwa, ale jak np. jedzie samochód wąską polną drogą, trzeba z niej zejść, to pies oczywiście stwierdza, że akurat na środku tej drogi jest coś ciekawego i on musi powąchać. Zachęcam psa do robienia czegoś tylko jedzeniem, bo nic innego nie lubi. Niestety smaczki też często nie działają, a to zapach jest jednak ciekawszy, to jedzenie się znudziło, to pies nie jest głodny. Nie mogę "spalić miski", bo psy karmimy BARFem, którego nie ma jak podać na spacerze.
Dalej się nie dało :( |
Na szczęście Ozi ma też dużo dobrych cech. Jest przewidywalny, inteligentny, szybko pojmuje co mu się opłaca (ale to też trochę wada), lubi jeździć autem i jest oczywiście piękny, Niestety, sporo ludzi się go boi z powodu 'wilczej urody' i czasami nie mogę z nim gdzieś pójść bo gospodarze się boją.
Podczas drogi nad morze |
Komentarze
Prześlij komentarz