Problemy z kupnem szczura
Jak już pisałam, Soja jest stara, nie wiem ile jeszcze pożyje, więc zdecydowałam się kupić nowego szczura. Okazało się to jednak nie taki proste.
Z doświadczenia wiedziałam, że we wszystkich zoologicznych za zwierzętami są prawie zawsze tylko samce. Ja zaś nie mogłam takiego kupić, bo nie powstrzymałabym fali nowych szczurków. Zwierzęta te bowiem rozmnażają się bardzo szybko. W każdym razie wiedziałam, że muszę pójść do kilku zoologicznych by znaleźć samice.
Z przyjaciółką umówiłam się po lekcjach w Zielonych Arkadach. Tam kupiłam w listopadzie szczura z kapturkiem. Nie było wtedy żadnych problemów. Znaczy pani się zapytała, czy jestem pełnoletnia, a kiedy usłyszała, że nie, to chciała pozwolenie rodzica. Jednak wystarczyło, że zadzwoniłam do taty. Tym razem się zabezpieczyłam i miałam pisemne pozwolenie. Nie przewidywałam żadnych problemów. Przyjaciółka kończyła wcześniej lekcje, więc poszła zapytać, czy są samiczki. Była jedna szczurzyca, ostatnia, więc porozmawiała o niej z panią z personelu. Zwierzątko miało 2 miesiące, a następnego dnia i tak miała być dostawa kolejnych szczurków. Przyjaciółka powiedziała, że zaraz wróci ją kupić. Nie była to formalna rezerwacja, ale jednak byłam bardzo rozczarowana, gdy po dojściu pół godziny później już jej nie było. Personel plotkował, więc na moje pytanie, czy szczur został kupiony pan odburknął mi, że tak.
![]() |
Myszki w sklepie |
No cóż. Nic na to nie poradzę. Poczekałam do następnego dnia. Faktycznie były 3 nowe samiczki, w tym jedna ciemna jednolita, a takie mi się najbardziej podobają. Poszłam do kasy, mówię, że chcę kupić szczura. Pani niechętnie przerwała ploteczki, wstała, spojrzała na mnie i spytała czy jestem pełnoletnia. Odpowiedziałam, że nie, ale mam pisemne pozwolenie od rodzica na zakup tego zwierzęcia. Pani na to, że osoba dorosła musi podpisać dokumenty i ona będzie odpowiadać, jeśli coś się stanie. To tak naprawdę był koniec logicznej rozmowy. Cokolwiek później mówiłam, pani odpowiadała to samo. Wściekła wyszłam ze sklepu.
Prawie cudem, ale okazało się, że tata następnego dnia jedzie później do pracy i może mi kupić tego szczura przed nią. W sklepie pani tylko spytała, czy nie kupuje go jako pokarm dla innego zwierzęcia. To tata, pytając o co chodzi z tymi dokumentami do podpisania, tak naprawdę o tym dopiero przypomniał sprzedawczyni. Faktycznie przyniosła mu druczek zobowiązujący do dobrej opieki nad zwierzęciem czy coś takiego.
Naprawdę mnie ta sytuacja podburzyła. No ale trudno. Szczura w końcu mam i jest on wspaniały, zresztą pisałam o tym już w poprzednim poście.
Komentarze
Prześlij komentarz