Mysikrólik

Dzisiaj trzymałam w rękach mysikrólika. Napiszę o nim trochę.

Gdy akurat byłam na podwórku, od okna babci odbił się ptaszek i spadł na psią budę. Usłyszał to Ozi, ale nie wiedział co to, więc łatwo dał mi się odwołać, bowiem nie chciałam, żeby dorwał ptaka. Podeszłam tam i wzięłam mysikrólika na ręce. Bałam się, że nie żyje, bo miał dziwnie wykręconą szyję, ale po chwili usiadł normalnie.

Mysikrólik na moich dłoniach

Wzięłam go do domu, zawołałam babcię i młodszego brata, poprosułam o zrobienie zdjęcia, a w tym czasie ptaszek dochodził do siebie. Nie wiedzieliśmy, jakiego jest gatunku, bo mysikróliki nie są zbytnio w Polsce popularna. Następnie zaniosłam go na zewnątrz, ale nie na tą stronię, gdzie są psy. Wypuściłam ptaszka z rąk. Był w szoku, nie chciał nawet z nich zejść. Mimo wszystko, po postaniu chwilę na ławce, poleciał. Na początku koślawo, ale potem coraz pewniej. Będzie żył.


Sprawdziliśmy potem w internecie co to za ptaszek. No i właśnie się okazało, że mysikrólik. Bardzo mi się podobają te ptaki, a poza tym są najmniejsze w Polsce, ważą kilkanaście - kilkadziesiąt gram.

Wiem, że dla ptaka to bardzo stresujące i niebezpieczne przeżycie, ale my, ludzie, bardzo się tym ekscytujemy. To fascynujące, móc zobaczyć z tak bliska, a nawet potrzymać dzikie zwierzę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ptaszniki w naszym domu

Nasze myszoskoczki

Szczeniaki na wsi