Dzisiejszy trening konny #3
Może dużo tych postów, ale to zaczyna być moim pamiętnikiem, dobrze będzie po jakimś czasie przypomnieć sobie początki.
Dzisiaj wyjątkowo trening miałam w niedzielę, ale jak w sobotę, o 12. Gdy przyjechałam, okazało się, że pani prowadzi inne jazdy, więc całkiem sama musiałam oporządzić konia. Niby wszystko wiedziałam, ze 3 razy coraz bardziej samodzielnie to robiłam, ale jednak to był dość duży przeskok. Mimo wszystko dałam radę, poszłam po konia na pastwisko, przywiązałam w stajni, wyczyściłam, poszłam po rząd i go założyłam. Gdy zaprowadziłam Ponczka na halę, pani Eliza tylko jeszcze popręg podciągnęła, ale wszystko było w porządku.
![]() |
Ponczek w stajni po piątkowym, wieczornym treningu. W tle konie czekające na kolację :) |
Jazda zaczęła się jak zwykle, długi stęp, a potem kłus. Coraz lepiej mi idzie odgadywanie, przewidywanie co zrobią inni jeźdźcy i nie pakowanie im się pod konie. Chyba że po prostu dzisiaj trafiłam na ludzi bardziej sygnalizujących swoje zamiary. Poza tym nie było dużo koni, przyjemnie się jeździło.
W kłusie na jednej długiej ścianie hali robiłam półsiad, a na drugiej kłus ćwiczebny. W obydwóch robię małe błędy, ale już nie jest źle. W półsiadzie za bardzo się pochylam do przodu, a w ćwiczebnym się kolebię. Po prostu muszę nabrać w tym wprawy.
Potem weszł dziewczyna z nerwowym koniem, by go polonżować, więc z dziewczyną na Wolwo zeszłyśmy na woltę. Tam nam pani Eliza zrobiła ćwiczenie, polegające na zatrzymaniu się z kłusa w dokładnie wyznaczonym miejscu. Mi to szło bardzo dobrze, ale z kolei Ponczek nie robił problemów. Gdy raz zajechałam trochę za daleko, musiałam cofnąć konia, co okazało się prostsze niż myślałam. Wystarczy konia ścisnąć kolanami i podnieść ręce do góry. Wolwo robił z tym niestety sporo problemów, ale ja lubię się uczyć obserwując, więc wyniosłam z tego trochę.
![]() |
Ponczek |
Gdy dziewczyna z nerwowym koniem wyszła, zaczęłyśmy jeździć z powrotem po całej hali. Postępowaliśmy, Wolwo wyszedł. Zostałam sama i zaczęłam się przygotowywać do galopu. Zawsze najpierw zaczynam w prawo, bo Ponczek tak woli, a ja się jeszcze uczę, więc tak łatwiej. Gdy ładnie zakłusowałam, przeszłam do galopu. Poszło mi to sprawnie, chociaż tu wychodzi mój błąd przy półsiadzie. Gdy tak się pochylam, wydłużam konia i ten przechodzi do kłusa. Zresztą pisałam już o tym chyba w poprzednim poście o tej tematyce. Zaczęłam się jednak poprawiać, aż w końcu ładnie przegalopowałam kilka, a może nawet kilkanaście kółek bez przerwy.
Niestety tu zaczął się problem ponieważ przy przechodzeniu do kłusa koń się potknął. Nie ma w tym nic dziwnego, szczególnie jeśli chodzi o Ponczka, który co chwilę potyka się o własne nogi. Nie ma z nim treningu bez co najmniej 3 potknięć. Niestety ja w galopie czuję się jeszcze niepewnie, poza tym trzeba w tym chodzie mocno trzymać wodze nad szyją konia. Są one bardzo krótkie, ale jest to koniecznie. Niestety koń potykając się daję szyje gwałtownie na dół, by złapać równowagę. Więc gdy przechodziłam do kłusa, koń tracąc ją właśnie to zrobił. Nie zdążyłam popuścić wodzy, więc pochyliłam się nad szyją Ponczka, jeszcze pogarszając sytuację. Koń stracił równowagę przy przejściu, z szybkiego chodu, pochylił się naprzód, a ja go jeszcze dociążyłam. Ponczek poleciał więc na głowę, gwałtownie próbując się wyprostować. Ja się zsunęłam po jego boku gdy już praktycznie leżał, więc nie było niebezpieczeństwa. Koń szybko się przestraszony podniósł, uspokoiłam go i wsiadłam z powrotem. Nic nikomu się nie stało, tylko biedny kucyk był cały od piachu...
Podczas galopu w drugą stronę też Ponczek się potknął, ale dużo słabiej i ja też byłam bardziej gotowa, więc to było raczej rutynowe potknięcie. Potem postępowałam Ponczka i razem z panią Elizą rozsiodłałyśmy go, założyłyśmy derkę i kantar. Trenerka poszła do swojej małej córeczki, a ja przez 10 minut chodziłam z Ponczkiem po hali by jeszcze ochłonął, a potem zaprowadziłam go na pastwisko. Posprzątałam sprzęt i pojechałam.
To była naprawdę pouczająca lekcja, niestety kolejna dopiero za 2 tygodnie...
Komentarze
Prześlij komentarz